- Ej, czekaj! Poczekaj na mnie i chłopaków - powiedział Krzysiek, po czym zaczął pakować strój. – Grzesiek, Michał, pospieszcie się!
- Już! – krzyknęli wspólnie. Ze zdziwienia spojrzeli po sobie i głośno się roześmiali.
- Dobra, uspokójcie się. Kuba się spieszy! – powiedział Krzysiek, po czym spojrzał porozumiewawczo na mnie. Co ja bym bez niego zrobił?
Bez słowa wyszliśmy z szatni i zbiegliśmy w dół schodami. Gdy byliśmy już na zewnątrz Grzesiek, wyjął z plecaka paczkę papierosów.
- Fajkę? – Spytał nas.
Chłopaki skinęli galowa, na znak, że ‘tak, poproszę'. Zawsze po treningu pala gdzieś na osiedlu, a ja się przyglądam. To już się stało taka nasza tradycja.
- Kto ma ogień? – Spytał się Krzysiek.
- Ja mam- powiedział Michał i sięgnął po zapalniczkę.
Już po chwili, wszyscy stali z zapalonymi papierosami w dłońmi.
Ja nie palę. Jakoś mnie do tego nie ciągnie. Nigdy nie próbowałem papierosów, piwa lub narkotyków choć większość moich znajomych ma to już za sobą. Ja nie chcę spróbować nigdy. Ludzie uważają mnie za wariata, bo przecież ‘jak można się bawić bez alkoholu !’. Właśnie, można. Moim zdaniem, życie z wyrzeczeniami jest o wiele piękniejsze. Co prawda, czasami trudno mi jest wytrzymać w takim a nie innym towarzystwie. W tedy jednak przypominam sobie chwile spędzone na koncertach, gdy jestem trzeźwy, ale świetnie się bawię. Tylko w tedy mogę być sobą. Odlatuje, nie obchodzi mnie otaczający mnie świat, ani to co ludzie pomyślą sobie o moim tańczeniu pogo, bo czy to takie ważne? I tak nigdy więcej ich nie spotkam, a to właśnie na takich koncertach mamy szanse to pełnego okazywania tego, co w nas jest ukryte. Z resztą, pogo jest nie odłączaną częścią koncertów rockowych wiec nie jestem sam. Jednak tylko ja biegam w kolko wpadając na innych i wykopuję nogami do przodu i do tyłu. Zazwyczaj to ja zaczynam wszystkie fale i tym podobne; w takich chwilach rozpiera mnie energia. Wiele razy spotkałem się z osobami, które po „ przetańczonym” (jeżeli tak można nazwać mój „napad euforycznego szału”) przeze mnie kawałku przybijają mi piątkę i mówią „Szacun koleś za energię”.
Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos mojego przyjaciela.
- Kuba, co się z tobą dzisiaj dzieje? – spytał Krzysiek.
Skubany. On zawsze wie, że coś ze mną nie tak.
- Nic- rzuciłem, jakby w przestrzeń.
- Nie wygłupiaj się! Przecież widać, że jesteś dzisiaj taki jakby, nieobecny- powiedział Michał.
- Co? Jakaś panienka dala ci kosza?- spytał drwiąco Grzesiek.
- Daj spokój. Przecież na niego wszystkie lecą... – powiedział Krzysiek, zaglądając mi głęboko w oczy.
Tego nie wytrzymałem. Nienawidzę jak tak na mnie patrzy, w tedy zawsze pękam. Dziś też tak było.
- No własnie, nie wszystkie- powiedziałem, po czym ciężko zakaszlałem, bo niechcący zaciągnąłem się wydychanym przez chłopaków dymem.
- Ha! Jak to? Weż, nie żartuj krzyknął pełen zaskoczenia Michał – Która jest taka ‘odporna’?
- Nie znasz jej... Ja z reszta tez- odpowiedziałem.
-Ej, coś mi tu nie pasuje – zastanawiał się Krzysiek.- Skoro jej nie znasz, to jak możesz cały czas o niej myśleć?
- Wiecie... W sobotę wybrałem się na motor bo była ładna pogoda. W pewnym momencie podbiegł do mnie jej pies, a zaraz za nim ona – odpowiedziałem i zwiesiłem głowę. Nie chciałem widzieć min chłopaków.
- No dobra, ale to nie powód żeby nie móc przestać o niej myśleć Rozmawiałeś z nią chociaż? – Zapytał się Grzesiek. Jak zawsze, ciekawił go ten temat.
- Tak, ale dowiedziałem się jedynie, że słucha rocka, i ze ma na imię Lucy. Te pierwsze wywnioskowałem po jej wyglądzie.
- Skoro znasz jej imię, to czemu nie znajdziesz jej na facebook'u? – spytał zaskoczony Michał.
- Szukałem, ale nie było żadnej, która mieszkałaby niedaleko.
- Ej! A może ty się po prostu w niej zakochałeś - krzyknął Grzesiek, pełen satysfakcji w glosie. Kiedyś na ten temat rozmawialiśmy Ja oczywiście zapierałem się, w tedy, że to nie możliwe.
- No co ty?! Chyba zgłupiałeś! – zaatakowałem go.
- Dobra, nie kłóćcie się- rozdzielił nas Krzysiek.- Za parę dni o niej zapomnisz. A tak w ogóle, masz jej numer telefonu? Próbowałeś na niej te swoje chwyty?
- Jasne, ale na nią to w ogóle nie działało. Jeżeli chodzi o numer, to poprosiłem, ale ona powiedziała, że da mi go, jeżeli się jeszcze kiedyś spotkamy, bo w tedy to może oznaczać, że to przeznaczenie...
- Niepoprawna romantyczka- wtrącił się Michał.- Znam takie. Niby udają niedostępne, ale po jakimś czasie się łamią- powiedział po czym zaciągnął się dymem.
- Możliwe...- powiedziałem, rozważając słowa kolegi. Może ma rację?
- Dobra, skończmy już ten temat, bo zaczyna przymulać- powiedział Grzesiek. Zauważyłem jednak w jego oku, błysk satysfakcji. Dobrze, że nie powiedziałem jak wygląda bo zaraz zacząłby o nią wypytywać. Tak to jest, jak wyrobi się sobie, ulubiony typ urody u dziewczyn.
Powoli skierowaliśmy się ku osiedlu z domkami jednorodzinnymi. Oczywiście na początku mnie odprowadzili, bo mieszkam najbliżej.
- To do zobaczenia- rzuciłem w ich stronę.
- Cześć! Trzymaj się- odpowiedział Krzysiek.
Po tych słowach, pobiegłem w stronę drzwi domu.
***
W domu pogrążyłem się w rutynie. Obiad, prace domowe i gra na basie- tak właśnie wygląda mój tydzień, gdy trzeba chodzić do szkoły.
Po odrobieniu wszystkich lekcji odpaliłem laptopa. Dostałem go parę lat temu od Niego... Po otworzeniu karty przeglądarki, wpisałem adres facebook'a. Czekało tam na mnie parę powiadomień i jedno zaproszenie do znajomych. Nagle przez głowę przemknęła mi jakże naiwna myśl. Pomyślałem, że to może Lucy znalazła mnie jakimś cudem wśród tysięcy ludzi z Białegostoku. Podekscytowany najechałem myszką na okienko. Jednakże, po otworzeniu go, czekało na mnie rozczarowanie. Było to zaproszenia od kumpla z obozu muzycznego, na którym bylem w te wakacje. Zawiedziony przyjąłem zaproszenie.
Po chwili dobiegł mnie głos otrzymanej wiadomości. Był to Krzysiek. Zapewne ma zamiar dowiedzieć się o co chodzi, z Lucy. On wie, że to co mówiłem, przy wszystkich to nie wszystko. Nie odpuści mi
- Siema- przywitał się Krzysiek.
- Hej.
- Ej, o co poszło z ta panną? Wiem, ze przy chłopakach nie powiedziałeś wszystkiego... – skubany! Czy on wszystko musi o mnie wiedzieć?! Ale czego ja się dziwię? Przecież przyjaźnimy się od dzieciństwa.
- O nic konkretnego. Jest jedna z tych co nie łapią się na pierwszą, lepszą gadkę – odpowiedziałem.
- Rozumiem... Ej, ty serio nie masz żadnych namiarów na nią?
- No nie. Nie wiem o niej praktycznie nic. Jedyne co mi o sobie powiedziała to, że nazywa się Lucy.
- Ehhh... To masz problem stary. Sory, ale muszę lecieć. Zaraz na gitarę jadę- napisał Krzysiek.
- Spoko.
-Narka.
Takim to sposobem zakończył naszą rozmowę. W sumie to chyba dobrze, bo nie miałem ochoty z nikim o tym rozmawiać. Muszę o niej zapomnieć. To nie może być trudne, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz