Miesiąc później...
- Pierdolę! Krzysiek ogarnij się!- krzyknął na cały głos Adam.
- Co niby robię źle?! Nie moja wina, że nie potrafisz wejść w odpowiednim momencie!- odgryzł mu się nasz gitarzysta.
Tak właśnie wyglądała praktycznie każda próba mojego zespołu. Adam- wokalista- krzyczał na gitarzystę, którym jest Krzysiek, bo uważa, że ten źle gra. Nigdy się nie lubili, braliśmy to pod uwagę przyłączając Adasia do zespołu. Niestety jest gorzej niż myśleliśmy. On ma zajebisty głos, serio, połączenie Axl’a z Elton’em. Niestety nienawiść obu chłopaków do siebie, często sprawia, że nasze próby kończą się wcześniej. Adam lubi gwiazdorzyć, z reszta jak praktycznie każdy wokalista. Robi na złość Krzyśkowi, albo całemu zespołowi (sam już nie wiem), nie wchodząc w odpowiednim momencie, a potem zwala cała winę na mojego przyjaciela, mówiąc, że ten źle gra. Czasami mam ochotę rzucić moim basem o podłogę i powiedzieć: „Pierdolcie się!”.
- Że to niby moja wina, tak?! Lepiej się postaraj, bo jak odejdę to nie wiem jak uda wam się znaleźć nowego wokalistę na moje miejsce do czasu Hard As A Rock. Został niecały miesiąc.
- Dobra, ogarnij się! Gramy od nowa- zarządził Michał.
Krzysiek rzucił jeszcze złowrogie spojrzenie na Adama i spojrzał na mnie porozumiewawczo. Zacząłem pociągać za struny, a za raz po mnie Krzysiek rozpoczął riff. Za chwilę swoją partię miał Adam. W głębi modliłem się, aby tym razem wszystko się udało. Chłopak już miał wydobyć z siebie pierwsze słowa, gdy nagle drzwi do pokoju uchyliły się. Na ten widok pierwszy to ja przestałem grać, a zaraz pomnie dwie gitary- Krzysiek i Grzesiek. Adam popatrzył się po nas z wyraźną złością, lecz gdy ujrzał smukłą postać stojącą w progu drzwi, zaraz zmiękł.
- Przyniosłam wam coś do picia i do jedzenia...- powiedziała cicho siostra Michała. Wiedziała, że nie lubimy jak nam się przeszkadza. Pewnie słyszała to od swojej mamy, bo to ona zawsze przynosiła nam smakołyki. Zapewne miała ona już dość naszych rozwścieczonych min. Jednak Aga to co innego. Tak śliczna nastolatka nie mogła nam przeszkadzać.
Agnieszka weszła do pokoju, stąpając lekko na podłodze. Widocznie czuła na sobie zdenerwowane spojrzenie swojego brata, bo tuż przed dojściem do stoliku, potknęła się. Na szczęście nie wywróciła się na podłogę. Jedzenie tez nie doznało żadnych obrażeń.
- To ja już pójdę- powiedziała trochę śmielej niż przedtem.- Smacznego. A... i fajnie gracie- po tych słowach uśmiechnęła się do nas.
- Dzięki- odpowiedział Adam patrząc na nią rozmarzonymi oczami. Dziewczyna zarumieniła się i ruszyła ku wyjściu. Chłopak odprowadził ją wzrokiem, do czasu gdy ostatnie kosmyki jej włosów nie schowały się za drzwiami.
- Stary, nie śliń się tak do mojej siostry- zwrócił mu uwagę Michał.
- To już nawet popatrzeć nie można?!- krzyknął zbulwersowany blondyn.
- No sory, ale wyraźnie widać, że rozbierasz ja wzrokiem.
Adam popatrzył się po nas szukając zrozumienia. Nie znalazł w naszych oczach ani nitu poparcia. Widać było, że ma zaraz wybuchnąć.
- Wiecie co, mam już tego dosyć. Jak jesteście tacy mądrzy to sami sobie poradźcie. Ja odchodzę -po tych sowach odłożył mikrofon na podłogę i ruszył w stronę drzwi.
- Ej, czekaj!- krzyknął za nim Grzesiek.
- Bo co?! Przecież wy wiecie wszystko najlepiej!- Adam wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Nacisnął z całej siły klamkę i z hukiem zamkną za sobą drzwi. Słyszeliśmy jak zbiegał po schodach oraz jak wychodził krzycząc „Do widzenia”. Spojrzeliśmy osłupieni po sobie. W sumie, to poczułem ulgę, bo miałem już dość jego ciągłego gwiazdorzenia, ale zaraz potem przypomniałem sobie, że nie możemy wystąpić na Hard As A Rock bez wokalisty! Przeszedł mnie w tedy dreszcz. Pierwszy odezwał się Michał.
- Kurwa... I co teraz?- powiedział rzucając pałeczki na ziemie.
- Nie mam pojęcia- odpowiedziałem opierając się o ścianę.
Za chwile wszyscy siedzieliśmy już przy stoliku z jedzeniem, które przyniosła nam Agnieszka. Panowała głucha cisza. Po chwili Grzesiek sięgnął do kieszeni po swoja komórkę i puścił „Rape me” Nirvany. Siedzieliśmy tak przez kolejne dwie, a może nawet trzy piosenki.
- Krzysiek, a ty przypadkiem nie śpiewałeś kiedyś, jak chodziłeś jeszcze do szkoły muzycznej?- zaczął Grzesiek. No tak! Przecież Krzychu chodził do jakiegoś tam chóru bo był obowiązkowy. Z tego co wiem, to nawet dobrze mu szło.
- Niby tak... ale wiesz, ja się nie da nadaję- powiedział Krzysiek widocznie zaskoczymy tą wzmianka.
- Ej, skąd możesz to wiedzieć Nigdy przy nas nie śpiewałeś. Wez spróbuj przynajmniej, co ci szkodzi?
- Dobry pomysł - krzyknął entuzjastycznie Michał - Krzychu, dajesz. Przecież znasz teksty.
- A wy nie możecie? Na pewno każdy z was zna je na pamieć a już na pewno ty Kuba. Przecież to ty je piszesz- nie zdążyłem nawet zaprzeczyć bo przede mnie wyrwał się Grzesiek.
- A ty głupi jesteś? Jak nasz Kubuś zacznie śpiewać, to cala publiczność nam ogłuchnie- po tych słowach zaśmiał się głośno, a wraz z nim my.- To jak? Spróbujesz chociaż?
- No dobra, ale uprzedzam, ze nie będę wam płacić za laryngologa- uśmiechnął się Krzysiek.
- Spoko, spoko. Nie sraj w gacie i łap za mikrofon.
Przyjaciel wstał i podszedł do mikrofonu. Gdy miał go już w ręce spytał się:
- Co mam zaśpiewać?
- Co kol wiek. Któraś z naszych- zaproponowałem. Wszyscy przytaknęli mi ruchem głowy. Przyjaciel ruszył w stronę krzeska na którym siedzi Michał grając na perkusji. Wyprostował się na siedzeniu i chrząkną. Zaraz po tym, w pokoju rozległ się jego głos śpiewający najostrzejszy z naszych otworów Moje wrażenie „wow!”. Krzysiek miał na prawdę dobry głos. Pierwszy raz, od paru dobrych lat słyszałem jak śpiewa. Gdy zakończył swoje wykonanie, spojrzał na nas niepewnym wzrokiem. Wszyscy zaczęliśmy bić brawo, a on jedynie uśmiechnął się szeroko.
- No chlupie, masz ta robotę- powiedział Grzesiek, poklepując go po ramieniu.
- Eee... Dzięki. Zaśpiewam na Hard Rocku pod jednym warunkiem.
- Tak?- powiedzieliśmy wszyscy jednocześnie.
- Po występie zaczniemy szukać nowego wokalisty. Zawsze się stresuję jak mam co kol wiek powiedzieć przed ludźmi. Z graniem tak nie jest. A jak będzie ze śpiewaniem, to aż boję się pomyśleć! To jak?
Wszyscy popatrzyliśmy po sobie. W sumie to nie mieliśmy innego wyboru. Nikt w tak krótkim czasie nie nauczy się wszystkich tekstów, a znalezienie nowego wokalisty nie powinno być takie trudne, prawda?
- Zgoda- zdecydowaliśmy jedno głośnie.
W takim to własnie składzie prowadziliśmy nasze próby przez prawie miesiąc. Bardzo dobrze nam się pracowało. Co prawda, na początku Krzysiek nie był zbytnio przekonany do swojego głosu, ale już po paru dniach dawał czadu! Skakał po całym pokoju jak opętany. Aż trudno mi było uwierzyć w to, jak udaje mu się podzielić granie ze śpiewaniem, no i jednocześnie skakaniem, tańczeniem, czy jak tam inaczej można nazwać jego wybryki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz