- Tak?
- Tylko obiecaj, że nikomu, ale to nikomu nie powiesz!
- Obiecuje- przysięgam. Czułem, że to będzie coś ważnego.- A więc?
Krzysiek nabrał głęboko powietrza, po czym spuścił wzrok na ziemie. Chyba nie chciał widzieć mojej reakcji.
-Jakubie...
- No mów- zachęciłem go uśmiechając się, choć i tak wiedziałem, że tego nie widzi.
- Ja... Ja jestem gejem- po tych słowach znowu wybuchnął płaczem.
Ta wiadomość sprawiła, że zabrakło mi słów. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Nie spodziewałem się, że usłyszę taką rzecz. Krzysiek gejem?! Przecież on miał parę razy dziewczynę. Raz nawet chodził z najlepszą laską w szkole! Nie mogłem w to uwierzyć.
Spojrzałem na niego. Siedział z podkulonymi do brody kolanami i zalewał się łzami. Wiedziałem, że mogę go tu tak zostawić.
- Stary... Będzie dobrze- powiedziałem, choć sam chyba nie wierzyłem w wypowiadane przez siebie słowa.
- Właśnie, że nie będzie! Nie dość, że jestem chory, to jeszcze jestem gejem!
- Ale to nie jest koniec świata! Ludzie są tolerancyjni i cię zaakceptują.
- Ale... Ale ja nie chce być gejem, bo wiem, że przez mój związek z innym facetem będę wyśmiewany.
- Nie będziesz. Nie pozwolę na to!... Słuchaj, ja nikomu nie powiem, choć nie wiem czego się wstydzić. Nikt normalny nie zmieni do ciebie nastawienia po tej informacji.
- Ale ja się tak cholernie boję- po tych słowach wstał i złapał się za głowę- Dlaczego ja?! Co ja takiego zrobiłem?!- krzyczał skulając się. Wstałem i podszedłem do niego. Położyłem mu rękę na ramieniu.
- Stary, niczym nie zawiniłeś, po prostu, ktoś tam na gorze, wiedział, że jesteś na tyle silnym człowiekiem, że sobie z tym wszystkim poradzisz- próbowałem go pocieszyć.
- Ale ja nie jestem silny. Znasz mnie jak nikt i wiesz, ze mam słabą psychikę...
- Wiem... Ale znam cie na tyle dobrze, że wiem, że mimo tych wszystkich przeciwności, ty i tak idziesz dalej i robisz swoje, więc... więc teraz też tak będzie- powiedziałem uśmiechając się do niego.- A teraz, zachowaj się jak mężczyzna i przestań ryczeć bo żaden cie nie zechce. No! Dalej! Otrzyj łzy i idziemy dalej- zachęciłem go, pociągając za rękaw kurtki.
W tym momencie Krzysiek przetarł oczy i zrobił coś, czego się nie spodziewałem. Rzucił się mi na szyję i zaczął namiętnie całować. Nie wyrywałem się, bo bylem zbyt zaskoczony zaistniała sytuacja, tak, że nie mogłem racjonalnie myśleć. Jego warki delikatnie, lecz z zaufaniem obejmowały szybkimi ruchami moje; przez chwilę czułem jego język na mojej górnej wardze; jego dłonie trzymały się mocno moich policzków; jego biodra stykały się z moimi tworząc jedność; jego stopy stanęły na palcach, aby twarz mogła dosięgnąć do mojej. Po chwili oderwał się ode mnie, lecz dłonie pozostawił nie ruszone. Oddychał ciężko, spoglądając na mnie swoimi przestraszonymi oczami. Nie wiedziałem co miałem robić. Nie bylem gejem, więc nic do niego nie czułem. Było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Nie miałem zamiaru opieprzać go za to co przed chwila zrobił, bo... bo nie wiedziałem, jak miałbym to uargumentować. Przecież jeszcze dzisiaj- to znaczy wczoraj, przed impreza- kłóciłem się z Grześkiem o to, że geje są tacy jak my.
- Ja przepraszam. Ja nie... nie... – mówił urywanymi zdaniami, szybko, jakby bał się, ze może nie starczyć mu czasu na wypowiedzenie kolejnych.- Kuba, ja cie kocham, -zatkało mnie- ale nie jak chłopaka, ale jak brata- w duchu odetchnąłem z ulgą. Nie mógłbym znieść tego, że mój najlepszy przyjaciel jest nieszczęśliwie zakochany i to jeszcze we mnie!- Ja chciałem tylko zobaczyć jak to jest. Upewnić się. Nie martw się, nie będę za tobą latać. Mam kogoś. Kiedyś go ci przedstawię. Ja przepraszam, nie chciałem. Kuba, wybacz mi. Nie odwracaj się ode mnie. Mam tylko ciebie. Kuba, proszę!- Krzysiek wyrzucał z siebie słowa jak karabin maszynowy naboje.
Zacząłem go uspokajać. Przytuliłem go mocno do siebie. W tym samym momencie zaczął płakać. Próbował mówić coś przez łzy, jednak nie zbyt mu to wychodziło, przynajmniej nie na tyle, żebym mógł coś zrozumieć. Zacząłem głaskać go po głowie, tak jak to robiłem, gdy płakała mama za Nim. Po jakimś czasie łkanie ucichło. Rozluźniłem uścisk pozwalając Krzyśkowi ode mnie odejść.
- Kuba, ja wiem, że ty na pewno głupio się czujesz przytulając mnie. Faceci się przecież nie przytulają- powiedział cicho.
- Ależ nic się nie stało. Krzysiek, jesteś moim kumplem i nigdy nie będę się wstydzić tego, że cie przytulam czy tego, że jesteś gejem- pocieszyłem go.
- Ale innych nie przytulasz- słusznie zauważył.
- No nie... ale ciebie znam od dziecka, więc... Robimy to na legalu- zaśmiałem się. On też się uśmiechnął po czym powiedział:
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy. No to jak? Idziesz do domu czy będziesz u mnie nocował?- zaproponowałem.
- Wiesz, dzięki, ale dzisiaj dużo się działo i będę spać u siebie- odparł.
- Spoko. To teraz choć, odprowadzę cię.- Ruszyliśmy w stronę domu Krzyska. Mieszkał na tej samej ulicy co ja, więc nie musieliśmy zmieniać trasy.
Całą drogę szliśmy w ciszy. Gdy doszliśmy już pod dom przyjaciela, wymieniliśmy się tylko słowem „Cześć”, po czym się pożegnaliśmy. W domu bylem już po niecałych trzech minutach. Wyciągnąłem z kieszeni ramoneski klucze i włożyłem je do zamka. Przekręciłem je, a następnie nacisnąłem klamkę aby wejść do środka. Żadne światło się nie paliło, co wnioskowało na to, że mama spała. Przeszedłem po cichu do garderoby. Tam nacisnąłem włącznik światła. Błysk żarówki ostro poraził mnie po oczach. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się już do panującego światła, byłem w stanie podejść do szafy. Zdjąłem z siebie kurtkę i buty. Za nim poszedłem do siebie do pokoju, zaszedłem jeszcze do kuchni aby się czegoś napić. Po opróżnieniu do końca szklanki ruszyłem w stronę mojego łóżka. Szybko zrzuciłem z siebie wszystkie ubrania, a następnie włożyłem jakieś bokserki. Półnagi położyłem się do łózka. Nie umyłem się przed snem bo bylem zbyt zmęczony. Za nim zasnąłem, zdążyłem jeszcze przywołać wszystkie wydarzenia z dzisiejszego dnia, a już po chwili odleciałem w błogi sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz