- Co tak późno?! Macie przynajmniej piwo? – W tym momencie, Szymon spojrzał na torby w naszych rękach i już spokojniej powiedział: - Dobra, wchodźcie. Zaraz zaczną się schodzić.
Po przekroczeniu progu, zanieśliśmy picie do kuchni, po czym rozłożyliśmy się wygodnie na kanapie w salonie. Byliśmy strasznie zmęczeni.
- Twoi starzy są w domu? – Spytał Grzesiek.
- Nie. Pojechali gdzieś nad jezioro ze znajomymi. Wrócą dopiero w poniedziałek- odpowiedział gospodarz.
- No to zajebiście! Czyli przez następne dwie noce też robisz imprezy? – Spytałem śmiejąc się.
- No jasne. Bo ja życia nie mam- odpowiedział z uśmiechem Szymon.
Lubie tego typka. Jest jednym z fajniejszych lodków jakich spotkałem. Niestety jest bardziej typem outsidera, ale gdy chodzi o imprezy, to on pierwszy. Dobrze, że przynajmniej w tedy można z nim pogadać. On też nie pije i trzyma się z Agą- siostra Michała. Są bardzo dobrymi przyjaciółmi. Michał mówił kiedyś, że gdyby miał wybierać chłopaka dla niej, to wybrałby własnie niego. Szczęściarz.
- O której mnie więcej będzie Aga? – zwrócił się Szymon do Michała.
- Nie wiem. Myślałem, że tobie powiedziała, dlatego się nie pytałem. Wiem jedynie, że ma przyjść z Lukrecją- powiedział to z uśmiechem Zapewne był on wywołany przez imię dziewczyny. Lubię takie oryginalne imiona. Może to dziwne, ale zawsze chciałem się nazywać Feliks.
- To to ja tez wiem. Nie znam tylko tej jej koleżanki...- zamyślał się.
- Ja praktycznie też . Widzi alem ją raz w zryciu. Taka drobna blondyna.
W oczach Grześka coś błysnęło. To znak, że dana dziewczyna jest w jego typie. Wspominałem już kiedyś o tym, prawda?
- A właśnie! Na górę możemy tylko my wchodzić, wiadomo po co – powiedział to Szymek z chytrym uśmiechem.
- Spoko – odpowiedzieliśmy chórem z widocznym zadowoleniem.
Podszedłem do wierzy sprawdzić co będzie dzisiaj grane. Spośród płyt współczesnych wykonawców, były też takich zespołów jak: Guns N’ Roses, The Offspring czy Papa Roach. Dobrze, że przynajmniej Szymon w tych czasach słucha dobrej muzyki. Zamierzam coś z tego dzisiaj puścić jak mi się uda. Chcę zobaczyć reakcje tłumu.
Po chwili podszedł do mnie Szymon i położył obok sprzętu jakąś składankę. . Zdążyłem zauważyć tam takich wykonawców jak: Akon, Lady Gaga lub Black eyed Peas. Następnie włożył jedną z płyt do odtwarzacza. Pierwsza zaczęła lecieć piosenka Britney Spears. Nie znalem jej.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Byli to pierwsi goście. Szymon podszedł do drzwi, a gdy je otworzył, do domu weszła cala nasza szkolna drużyna koszykarska, czyli gratka dla dziewczyn. Przywitaliśmy się, lecz zaraz do domu zaczęło napływać coraz więcej osób. Już po chwili, dom był pełny. Impreza się rozkręcała. Z głośników głośno leciała muzyka, a do okola mnie ludzie tańczyli i pili piwo. Co raz dało się słyszeć czyjś śmiech, radosny krzyk. Obejrzałem się na obie strony w poszukiwaniu chłopaków lecz nikogo nie było. To była idealna okazja by zacząć podryw. Nie dawno przyjechały cheerleaderki. Ze pewne z nimi przyjechała Aga z koleżanka Chciałem pójść je poszukać, gdy nagle zaczepiła mnie wysoka brunetka.
- No hej – powiedziała słodko klejąc się do mnie. Nie miałem temu nic przeciwko. Znałem tę dziewczynę z widzenia. Chyba chodziła do naszej szkoły.
- Jak się bawisz piękna? – Zapytałem niskim głosem.
- Doskonale. O! Leci moja piosenka- powiedziała podekscytowana.
- Zatańczymy?- Spytałem. Zgodziła się.
Po skończeniu się utworu, dziewczyna przedstawiła mi się. Nazywała się Magda.
- Zapalisz?- Spytała się wyciągając paczkę papierosów.
- Nie, dziękuję. Nie palę.
- Dobra. Wyjdziesz ze mną na taras? Tutaj chyba nie można palić.
- Dla ciebie wszystko- odpowiedziałem z uśmiechem.
Już miałem za nią pójść, gdy poczułem na ramieniu czyjąś dłoń. Należała ona do Szymona. Odwróciłem się i spytałem o co chodzi.
- Przyszła Aga z tą koleżanką. Chciałem cię z mia zapoznać- powiedział, po czym spojrzał na moją towarzyszkę, która w momencie jego przybycia ruszyła w stronę podwórka z nadzieja, że podążę za nią.- Chyba, że jesteś zajęty...
- Nie, mała może zaczekać-odpowiedziałem odchodząc z nim parę kroków.
Zaraz po tym, krzyknął w tłum imię "Lukrecja". Zaraz po tym, dało się zauważyć zarzucane blond włosy. Miałem wrażenie jakbym już to kiedyś widział. Po chwili stanęła przede mną smukła postać. Była to niewysoka osóbka o jasnej cerze. Jej szczupłe nogi pięknie wyglądały w delikatnych, czarnych, obćwiekowanych lordsach. Miała na sobie poszarpane, dżinsowe szorty i t-shirt z Van Halen. Napis dało się ledwo zauważyć, gdyż zasłaniały go długie blond włosy. W jednej ręce trzymała palący się papieros, a w drogiej- kubek z piwem. Gdy moje spojrzenie doszło już do twarzy, zatkało mnie. Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem.
- Lukrecjo, to Kuba. Kuba to Lukrecja- Szymon przedstawiał mi własnie moją Lucy. Dziewczynę którą poszukiwałem od trzech miesięcy. Tą o której śniłem codziennie przez bardzo długi czas. O losie, dzięki ci!
Nie dałem rady wydobyć z siebie słowa. Lekko potrząsnąłem głową, aby sprawdzić czy mi się to po prostu nie śni. Jednak to nie była fikcja. Przede mną stała równie oszołomiona jak ja Lucy. Tylko dlaczego mówią na nią Lukrecja? Nagle podała mi rękę, mówiąc:
- Znowu się spotykamy.
- Hej. Tak... – powiedziałem speszony.- Lukrecja?
- Mhm... Lucy to tylko moje przezwisko. Przedstawiłam Ci się tak, bo nie przepadam za swoim prawdziwym imieniem.
- Ale one jest pięk...- Szymon nie dał mi dokończyć.
- Wy się znacie?- Spytał zdziwiony.
- Owszem. Spotkaliśmy się parę miesięcy temu, przypadkiem- odpowiedziała za mnie Lu... Lukrecja. Sam już nie wiedziałem.
- To ja wam nie będę przeszkadzać- powiedział Szymon odchodząc.
Odprowadziłem go wzrokiem. Nie wiedziałem jak miałem się zachować przy tej dziewczynie.
- A wiec, jak mam na ciebie mówić? – Spytałem.
- Poproszę Lucy.
-Dobrz...- kolejny raz mi dzisiaj przerwano. Tym razem była to Magda. Zapewne spostrzegła się, że nie ma mnie przy niej.
- Idziesz czy nie? – Spytała przytulając mnie.
- Nie. Chyba będę musiał podziękować za taniec i pożegnać się na dzisiaj- odpowiedziałem uwalniając się delikatnie z jej objęć.
- Ehhh.. Niech ci będzie. Dobrej zabawy- krzyknęła odwracając się. Zdążyła mi jeszcze dać całusa w policzek na pożegnanie.
- To twoja dziewczyna? – Spytała Lucy.
- Nie. Koleżanka... – nie miałem pojęcia, co powiedzieć w takiej sytuacji.
- Yhym...- mruknęła zaciągając się papierosem.
- Nie wiedziałem, ze palisz.
- Nie miałeś okazji się dowiedzieć.
- Racja... – odpowiedziałem totalnie zbity z tropu.- Jak tam twój pies? Ozzy, prawda?
- Tak- powiedziała ponownie się zaciągając.- Ma się dobrze. Czasami przystaje w miejscu gdzie się poznaliście i węszy czy nie ma ślad twojego motoru. Przynajmniej tak mi się wydaje- powiedziała z uśmiechem.
- Hehe. Może będzie miał okazję jeszcze raz je poczuć lecz tym razem nie z przypadku.
- Możliwe...
Nastała krepująca cisza. Przerwał ja dopiero głos Szymona, który przechodził obok nas z Grześkiem.
- Przepraszam Lukrec... Lucy –szybko się poprawił- ale tu nie można palić. Czy moglibyście wyjść na taras i tam porozmawiać?
- Oczywiście. Już idziemy- odpowiedziałem szybko pociągając blondynkę za rękę. Nie chciałem słyszeć słowa sprzeciwu z jej strony.
- Dziękuję bardzo- odpowiedział sympatycznie Szymon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz