poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 1.



         Był słoneczny, wiosenny dzień  Promienie słońca wdzierające się do mojego pokoju, łaskotały delikatnie moje policzki. Nie było szans żebym się nie obudził na skutek tych pieszczot.  Powoli otworzyłem oczy. Wyciągnąłem się na łózko i ostrożnie usiadłem. Przez chwile wracałem jeszcze z tamtego świata o którym śniłem. Zrobiłem głębokie okrążenie głową najpierw w jedną potem, w drugą stronę  aby po głębokim śnie, jeszcze ciężka głowa była w stanie utrzymać się w odpowiedniej pozycji.  Następnie wstałem, zaczynając –jak zwykle- od prawej nogi. Nie jestem przesądny, ale akurat to towarzyszy mi już od dobrych paru lat i nie mogę się tego wyzbyć.
       Powoli podszedłem do lustra wiszącego w mojej prywatnej łazience  Ukazał mi się w nim dobrze zbudowany, wysoki chłopak. Jego twarz była jeszcze nie wyspana, a cera -jak zawsze- blada, praktycznie śnieżno biała. Doskonale zauważalne były dobrze zarysowane kości policzkowe. Durze, ostro błękitne oczy miały w sobie tajemniczy błysk. Na głowie widniała kruczo-czarna, rozczochrana fryzura. W prawym uchu znajdował się czarny, pięciomilimetrowy tunel (dziewczyny na to lecą. Zapomniałem jeszcze wspomnieć o widocznym kaloryferze na klatce piersiowej. Tak, to własnie ja. Zapewne pomyślicie sobie: ‘Co ten gość sobie wyobraża. Zapewne koloryzuje i tyle.’ Wybaczcie, taka prawda. Swojemu wyglądowi zawdzięczam co raz to ładniejszą dziewczynę i dziesiątki innych które się do mnie kleją. Nie narzekam na to, w ręcz przeciwnie.
           Po tych paru chwilach samo zachwytu, oblałem swoja twarz zimnym strumieniem wody. Wziąłem do reki miękki ręcznik i mocno ja wytarłem.  Następnie sięgnąłem po grzebień i uczesałem włosy. Jak zwykle zaczesałem je wysoko do tylu. Popsikałem je niewielką dawką lakieru. Opanowałem tę sztukę do perfekcji. Wiem ile go użyć aby fryzura nie wyglądała sztucznie.
             Raźnym krokiem ruszyłem w stronę szafy. Otworzyłem ją i przez chwilę stałem przed nią w zamyśle.  Nie wiedziałem w co się ubrać. Niektórzy uznają, że jest to dziewczęce  ale laski lubią jak facet dobrze wygląda. Staram się wiec,  wypaść w tej dziedzinie jak najlepiej. W końcu zdecydowałem się na szare dżinsy o kroju rurek, do tego czarna bluzkę z Kurtem Cobainem no i oczywiście skarpety i bielizna.
           Po całym tym codziennym rytualne zbiegłem schodami na dół. Już od rana w kuchni kręciła się mama, a w powietrzu unosił się zapach ciasta które piekła na deser.
       - Dzień dobry. Jak się spało? – Spytała ciepło mama.
      - Hej. Dobrze – rzuciłem szybko wbiegając do kuchni. –Co mogę zjeść? Nic tu nie ma... – Marudziłem stojąc przed wypełniona po brzegi lodówką.
    - Cokolwiek chcesz. Przecież jedzenia nie brakuje- mama ma racje, wybrzydzam.
             Po paru chwilach chwyciłem mleko. Zdecydowałem się na płatki  Z lodówki wyjąłem również dżem truskawkowy. Sięgnąłem również po chleb do szafki. Z drogiej wyjąłem talerz, a ze zmywarki świeżo umyte sztućce.
            Usiadłem przy stole i jak zwykle włączyłem telewizor. Zabrałem się do jedzenia. Nie wiem dlaczego  ale bylem jakoś wyjątkowo głodny. Siedząc  powolnie przeżuwałem kolejne kawałki jedzenia. Czasami spoglądałem na ekran, ale nie było tam nic ciekawego. Mimo tego, nie wyłączyłem go. Zastanawiałem się co będę dzisiaj robić  ‘ Przecież jest sobota, trzeba się rozerwać.’ myślałem  Za oknem było ładnie, więc postanowiłem wybrać się na przejażdżkę motorem. W końcu nadążył się idealny dzień na wycieczkę.
      - Wyjdę przejechać się gdzieś motorem– oznajmiłem mamie.
   - Co? – spytała, bo jeszcze nie dotarło do niej to co przed chwila powiedziałem -  A, tak, dobrze. Ładna dziś pogoda, idealna na przejażdżkę.
      - Mhm.   
          Kiedy skończyłem już jeść, ws talem zasuwając za sobą krzesło  Talerz umyłem i postawiłem na suszarkę  Schowałem mleko, dżem  chleb i wszystko pozostałe. Szybko pobiegłem do garderoby. Na stopy nałożyłem krótkie martensy, a na grzbiet zarzuciłem czarna skórzana kurtkę. Przejrzanemu się w lustrze. ‘Żadna ci się nie oprze' pomyślałem, po czym rzuciłem się do drzwi.
    -Wychodzę!- krzyknąłem.
    - Tylko uważaj na siebie!- zdołałem jeszcze usłyszeć wołanie mamy.
         Zamknąłem za sobą drzwi do domu i biegiem skierowałem się w stronę garażu. Otworzyłem ciężkie drzwi i ujrzałem moją maszynę  Piękna,  czarna Yamaha zabłysła w kontakcie ze słońcem.
    - No witam stary. Czas się trochę rozruszać, nie sądzisz?- powiedziałem z nutką entuzjazmu.
           Sięgnąłem po jakaś ścierkę i przetarłem nią karoserie motoru. Na głowę nałożyłem ciemny kask i zasłoniłem twarz szybką.  Następnie sięgnąłem do kieszeni po kluczyki i wsadziłem je do statyki.  Przekręciłem je, złapałem za rączkę motoru, poruszyłem nią i już po chwili usłyszałem ten piękny głos. Uwielbiam dźwięk pracującego silnika.
         Ostrożnie wyjechałem z garażu  Na szczęście brama od podwórka była otwarta, wiec nie musiałem zsiadać z maszyny. Skierowałem się ku drodze prowadzącej do lasu. Już po chwili delikatnie sunąłem po piaskowej ścieżce  Jadąc  podziwiałem budząca się do życia przyrodę. Zielone liście co raz uderzały o szybkę kasku. Uwielbiam tak pruć przez las. W tedy dopiero czuje, ze żyję  Prędkość  w jakiej się znajduje, pozwala mi zapomnieć o otaczającym mnie świecie  W tedy nic nie jest ważne. Liczę się tylko ja i mój motor. Tworzymy jedność. Tutaj jestem prawdziwym sobą. Tej twarzy -i to co się za nią kryje- nikomu nie pokazuje, no może po za moim przyjacielem Krzyśkiem.
         Kiedy tak jechałem  płynąc w ‘ błogiej nieważkości  (tak nazywam stan w którym znajduje się podczas jechania motorem) usłyszałem dzikie ujadanie w okolicach tylnego kola. Przez chwilę myślałem, że to jakieś dzikie zwierze wyskoczyło z za drzew. Nie powiem, przestraszyłem się nie na żarty  Serce zaczęło mi szybciej bić, a skronie pulsowały gęściej. Natychmiast się zatrzymałem, po czym obejrzałem się. Ku mojemu zdziwieniu, był to zloty Golden Retriever. Pies nie był za duży, widać było, ze to jeszcze szczeniak. Powoli wyciągnąłem dłoń ku psiakowi; ten wydłużywszy szyje skierował mordkę ku mnie i z doza niepewności powąchał moja rękę.Widząc, że zwierzak jest niegroźny, pogłaskałem go.
Nagle dobiegł mnie dziewczęcy głoś, o nietypowej barwie. Skierowałem wzrok w kierunku z którego dochodził.
     -Ozzy! Ozzy, piesku! Noga! Ozzy!- krzyczała dziewczyna.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam Twój pierwszy rozdział i muszę "powiedzieć", że jestem pod wrażeniem! Super! Staję się Twoją fanką ;) Czeka mnie trochę rozdziałów do nadrobienia, ale myślę, że przeczytam je jednym tchem i zaraz będę czekała na następne ;)
    Trzymam kciuki za bloga oraz życzę Ci powodzenia!
    PS. 'Kidnapped Vest' rządzi! :D
    G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje bardzo za uznanie :)
      KIDNAPPED VEST 4EVER!!! \m/

      Usuń